Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock wygrali przed własną publicznością
Orlen Wisła Płock - Telekom Veszprem 37:30 (18:11).
Orlen Wisła: Mirko Alilovic, Marcel Jastrzębski – Michał Daszek 2, Miha Zarabec 5, Tin Lucin 8, Tomas Piroch 2, Kirył Samoila 0, George Fazekas 7, Przemysław Krajewski 2, Gonzalo Perez 2, Mirsad Terzic 0, Dawid Dawydzik 5, Lovro Mihic 3, Niko Mindegia 1.
Telekom: Ignacio Biosca, Rodrigo Corales 1 - Khaled Fathy Omar 0, Hugo Descat 8, Lukas Sandell 0, Andreas Nilsson 0, Bjarki Mar Elisson, Patrik Ligetvari 0, Gapser Marguc 4, Nedim Remili 3, Benedek Nagy 0, Kantin Mahe 0, Dragan Pechmalbec 2, Augustin Casado 4, Ludovic Fabregas 2, Siergiej Kosorotow 6.
Karne minuty: Orlen Wisła – 8 min, Telekom Veszprem – 8 min; Sędziowali: Mirza Kurtagic i Mattias Wetterwik (Szwecja).
Faworytem meczu rozgrywanego w Orlen Arena byli goście, podopieczni trenera Momira Ilica, zajmujący drugie miejsce w tabeli. Orlen Wisła zaliczyła siedem porażek i dwie wygrane z Celje Pivovrna Lasko.
Płocczanie rozpoczęli spotkanie od agresywnej obrony i w efekcie w 3. min prowadzili 2:0. Dwiema bramkami prowadzili jeszcze w 5. min., ale w 7., po wykorzystanym przez Gaspera Marguca rzucie karnym był remis 4:4. Remis 5:5 był także w 9. min, ale potem bardzo dobry okres gry zaprezentowali gospodarze, wykorzystując błędy rywali i na tablicy pojawił się wynik 8:5. W 13. min, po bramce George Fazekasa, trener Veszprem Momir Ilic wziął czas, bo jego drużyna przegrywała 5:9. Pierwszy kwadrans spotkania zakończył się prowadzeniem Orlen Wisły 10:5, a to nie było jeszcze ostatnie słowo gospodarzy, którzy rozpoczęli spotkanie z ogromnym animuszem.
Goście wyraźnie się pogubili, nie mogli sobie poradzić z płockimi obrońcami i przy wyniku 15:9 trener Ilic poprosił o drugą przerwę w grze. Na niewiele się to zdało, bo w 27. min gospodarze prowadzili 17:10. Ogromny udział w tym wyniku miał bramkarz Marcel Jastrzębski, broniący jak w transie, i George Fazekas – wypożyczony z Telekom Veszprem, który zdobył w pierwszej części spotkania 6 goli. Na przerwę płocczanie schodzili przy wyniku 18:11, w tym sezonie po raz pierwszy uzyskali taką przewagę, zwłaszcza nad wyżej notowanym przeciwnikiem.
Po przerwie Orlen Wisła zaczęła bardzo dobrze, w 35. min podwyższyła przewagę na 21:13, ale goście nie rezygnowali z walki i w 37. min na tablicy był wynik 21:16. W 40. min różnica zmalała do czterech goli – 23:19, ale Orlen Wisła nadal dominowała na parkiecie i w 45. min prowadził 27:22, a trener Ilic musiał poprosić o ostatnią przerwę w grze.
Goście ponownie zmniejszyli rozmiary porażki do czterech goli (27:23), ale gol Dawida Dawydzika ponownie dał płocczanom 5-bramkową różnicę, a w 49. min po rzucie karnym wykorzystanym przez Tina Lucina znowu było sześć goli różnicy (29:23).
Pięć minut przed końcem spotkania Orlen Wisła prowadziła 34:27, a na trybunach rozpoczęło się świętowanie. Przed meczem tylko najwięksi optymiści wierzyli, że płocczanie mogą zdobyć choćby punkt. W meczu zagrało wszystko, bramkarze, obrona, rozgrywający, skrzydłowi i kołowi.
Pojedynek 11. kolejki grupy B Ligi Mistrzów został zaplanowany na 14 lutego 2024 roku. Rywalem Orlen Wisły w meczu na wyjeździe będzie zwycięzca poprzedniej edycji rozgrywek SC Magdeburg. (PAP)
Autor: Jolanta Marciniak
marc/ km/ krys/